Neomaltuzjanizm jako kontynuacja koncepcji maltuzjanizmu

Obecnie liczba ludności świata przekroczyła 6,5 miliarda, powierzchnia lądów kuli ziemskiej to 148940000 km2. O ile pierwsze liczba ciągle wzrasta, o tyle druga niestety nie. Nasuwają się zatem pytania: Czy powinniśmy zacząć się martwić? Czy wzrastająca populacja ma szanse na znalezienie swej przestrzeni życiowej? Jak Ziemia wyżywi wszystkich jej mieszkańców? Jedno zagadnienie, a można je rozpatrywać na wielu płaszczyznach: demograficznej, gospodarczej, społecznej, psychologicznej. Umysł ludzki charakteryzuje się (przynajmniej w większości przypadków) zdolnością do przewidywania, dostrzegania tych problemów, które mogą wystąpić w przyszłości. Tak jest również i w tym przypadku. Oczywiście zagadnienie przeludnienia rozważane było już w czasach antycznych (o czym później), największe jednak „zasługi” w tej tematyce przypisujemy tezom wysuniętym przez Thomasa Malthusa, a nurt nazwany od jego nazwiska maltuzjanizmem oraz jego późniejsze odłamy, są myślą przewodnią tejże pracy.

Czym jest maltuzjanizm i neomaltuzjanizm według różnych źródeł:

Maltuzjanizm
– [demogr.] określenie koncepcji, a także ideologii i ruchów społecznych nawiązujących do teorii ludnościowej, sformułowanej przez Th.R. Malthusa; wg niej ilość środków żywności rośnie w postępie arytmetycznym, a liczba ludności w postępie geometrycznym; nędza jest wynikiem nadmiernego przyrostu ludności.
– kierunek ekonomiczno-demograficzny oparty na teorii głoszącej, że nadmierny przyrost ludności zawsze prowadzi do niedostatku i bezrobocia.

Neomaltuzjanizm
– [demogr.] koncepcje wyrosłe z teorii ludnościowej Th.R. Malthusa i maltuzjanizmu w końcu XIX i w XX w.; wg neomaltuzjanizmu ograniczenie przyrostu ludności może rozwiązać ekonomiczne i społeczne trudności współczesnych słabo rozwiniętych państw.
– współczesna teoria, według której ograniczenie przyrostu ludności może rozwiązać trudności ekonomiczne i społeczne państwa.

Od Malthusa do kulturowej i społecznej rewolucji
Teorie przeludnienia to częsty motyw przewijający się w historii ludzkości. Już w pracach starożytnych filozofów można zaobserwować lęk przed przeludnieniem. Sam Arystoteles w jednym w swych najsłynniejszych dzieł pisał: „Można by zatem przyjąć, że zamiast ograniczeń co do majątku, należałoby zaprowadzić raczej ograniczenia co do rodzenia dzieci, tak żeby ich nie płodzić ponad pewną liczbę; liczbę tę należałoby określić, biorąc pod uwagę takie wypadki, jak ten, że niektóre dzieci umierają przedwcześnie, a niektóre małżeństwa okażą się bezdzietne. Jeśli zaś nie poczyni się żadnych ograniczeń urodzin, jak to się przeważnie dzieje w państwach, to z konieczności pociągnie to za sobą zubożenie obywateli, ubóstwo zaś wywołuje zaburzenia i zbrodnie”. Dostrzegł zatem problem utrzymania dobrobytu państwa uzależniony od kontroli prokreacji. W Starożytnym Rzymie problem ten starano się rozwiązać poprzez rozbudowę akweduktów i dróg oraz dostawę pożywienia z odległych terenów.

Również w dziełach nowożytnych myślicieli znajdziemy przesłanki świadczące o lęku przed skończonością zasobów naturalnych Ziemi w wyniku jej przeludnienia. Poglądy tam przedstawione nie znalazły jednak odzwierciedlenia w polityce ludnościowej żadnego państwa. Prawdziwym przełomem dla teorii przeludnienia stały się idee Tomasza Roberta Malthusa, który w swej pracy „Rozprawia o prawie ludności i jego oddziaływaniu na przyszły postęp społeczeństwa(…)” zawarł pogląd, iż liczba ludności powiększa się zgodnie z postępem geometrycznym, a podaż żywności rośnie z postępem arytmetycznym. Zapoczątkował tym samym nurt antypopulacjonistyczny, w którym naturalną regulacją między ludnością a żywnością stały się masowy głód, wojny i epidemie: „Epidemie, zarazy i pomory (…) przyniosą tysiące i dziesiątki tysięcy ofiar. Jeśli to nie przyniesie skutku, gigantyczna nieunikniona plaga głodu (…) jednym potężnym uderzeniem wyrówna poziom ludności z poziomem żywności” . Jednym słowem produkcja rolna nie będzie w stanie nadążyć za wzrastającą liczbą ludności. W świetle przedstawionych przez siebie tez, postulował o: późne wchodzenie w związki małżeńskie, abstynencję seksualną ubogich małżeństw, co miało służyć zmniejszeniu potencjalnej płodności, oraz zaprzestanie udzielania wsparcia materialnego dla niższych warstw społecznych. O ile jego przewidywania miały jakiekolwiek podstawy pod koniec XVIII wieku, to w dobie rozwoju technologicznego, a tym samym wzrostu produkcji żywności na świecie, zaczęły funkcjonować w kategorii mitu. Powodem takiego stanu rzeczy, bezsprzecznie stał się również gwałtowny spadek przyrostu ludności.

Sam Malthus swe idee opierał na tezach Giovanniego Botero oraz Anne Robert Jacques Turgot. Według Botero, szesnastowiecznego historyka i pisarza politycznego epoki kontrreformacji, ludność ma niepohamowaną oraz nieograniczoną możliwość zwiększania swej liczebności. Turgot natomiast opiniował, iż ilość ziemi jest skończona, a co za tym idzie zmniejszają się również dochody w rolnictwie.

Neomaltuzjanizm jest teorią wyrosłą na podwalinach maltuzjanizmu, a przedstawiony po raz pierwszy został przez Margaret Sanger. W jej wydaniu jawił się jako mieszanina maltuzjanizmu oraz indywidualistycznej i utylitarystycznej doktryny moralnej. W swym działaniu Sanger postulowała o konieczności wprowadzenia kontroli urodzeń. Kwestionowała słuszność pomocy społecznej. Stworzone przez nią ulotki pt.”Family limitation”, (czyli „Ograniczenie rodziny”), poświęcone były antykoncepcji. Propagowała również teorię, iż „zostało naukowo udowodnione, że kobieta może począć w każdym momencie cyklu”, tym samym negując opinię, na temat istnienia jakiegokolwiek sensu naturalnych metod planowania rodziny.

Sam Włodzimierz Lenin poruszał tematykę neomaltuzjanizmu. W „Klasa robotnicza a neomaltuzjanizm” pisał: ”Na zjeździe stowarzyszenia lekarzy im. Pirogowa1 duże zainteresowanie i wiele dyskusji wywołała kwestia abortów, tj. wywoływania sztucznych poronień. Referent Liczkus przytoczył dane o nadzwyczaj szerokim rozpowszechnieniu spędzania płodu we współczesnych tak zwanych kulturalnych państwach. (…) Na przykład pan Wigdorczik, według sprawozdania pisma „Russkoje Słowo”, oświadczył, że „środki zapobiegające poczęciu należy witać z uznaniem” Astrachan zaś wołał zbierając burzliwe oklaski: „Mamy namawiać matki do rodzenia dzieci po to, by je wypaczano w szkołach, by urządzano dla nich losowanie do wojska, by doprowadzano je do samobójstw!” (…) Ale z punktu widzenia klasy robotniczej chyba nie można znaleźć bardziej dobitnego wyrazu całej reakcyjności i całego ubóstwa „neomaltuzjanizmu socjalnego” niż przytoczone zdanie pana Astrachana. „…Rodzić dzieci, ażeby je wypaczano…” Tylko po to? Dlaczegóż nie po to, ażeby lepiej, zgodniej, bardziej świadomie, bardziej zdecydowanie niż my walczyły przeciwko współczesnym warunkom życia, które wypaczają i doprowadzają do zguby nasze pokolenie??”. Lenin przedstawia w tym tekście swą opinię na temat neomaltuzjanizmu. Zauważa powiązanie pomiędzy znacznym przyrostem liczby ludności (w tym przypadku klasy robotniczej) a sytuacją materialną, wzrostem ubóstwa.

Do bardziej współczesnych przedstawicieli neomaltuzjanizmu, którzy zajmowali się sprawami demograficznymi należy Paul R. Ehrlich. W swym dziele „The Population Bomb” zawarł teorię, iż „w ciągu 10-20 lat od wydania książki, dojdzie do ogólnoświatowej katastrofy demograficznej połączonej z klęską głodu”. Twierdził, iż aby tego uniknąć, należy wprowadzić kontrolę urodzeń oraz ograniczyć przyrost naturalny poprzez stosowanie środków fiskalnych. Pewnym wariantem byłaby również przymusowa sterylizacja.

Neomaltuzjanizm był inspiracją dla wielu ruchów politycznych. Stał się podstawą polityki państw rozwiniętych w stosunku do krajów rozwijających się. Zakładano, że wzrost populacji to istotna przyczyna bezrobocia, a posiadanie zbyt wielkiej liczby potomstwa przez ubogich mieszkańców Trzeciego Świata jest podłożem coraz większej nędzy. Wysunięto tezę, iż należy zahamować proces „dziedziczenia biedy” i „wyjść z zaklętego kręgu ubóstwa” poprzez kontrolę urodzeń. A to wszystko posłuży rozwojowi Stanów Zjednoczonych oraz Krajów Trzeciego Świata. Przeprowadzono wiele Konferencji poświęconych ludności. Podczas odbywającej się w 1965 roku w Belgradzie II międzynarodowej konferencji, uznano planowanie rodziny jako formę pomocy na rzecz rozwoju. Stwierdzono również, iż podczas planowania rodziny pary powinny brać pod uwagę „kontekst społeczny”.

W 1972 roku pojawił się raport dla Klubu Rzymskiego pt. „Granice wzrostu”, skupiający się na tematyce wyczerpania się surowców naturalnych. Powstał on w odpowiedzi na nasilające się działania antynatalistyczne w krajach rozwijających się. Przedstawiał wizję „zagłady biologicznej i cywilizacyjnej w wyniku przekroczenia możliwości wyznaczanych przez naturalne granice w skali globu spowodowanych niekontrolowanym wzrostem ludności”. W raporcie napisano: „Jeśli obecne trendy wzrostowe światowej populacji, industrializacji, zanieczyszczenia, produkcji żywności i zużycia zasobów zostaną utrzymane to w ciągu najbliższych stu lat osiągnięte zostaną granice wzrostu tej planety. Najbardziej prawdopodobnym skutkiem będzie raczej gwałtowny i niekontrolowany spadek zarówno liczebności populacji jak i produkcji przemysłowej”. Zaproponowano „politykę minimalną”, charakteryzującą się zerowym wzrostem produkcji i liczby ludności. Jako jedyne wyjście z sytuacji uznano poszukiwanie nowych rozwiązać ku polepszeniu jakości produkcji, bardziej racjonalne wykorzystywanie dostępnych surowców, mniejsze zużycie energii. Zaproponowano możliwość zbudowania „modelu zrównoważonego” przy spełnieniu następujących warunków: populacja ma dostęp do stuprocentowo skutecznych metod kontroli urodzin; średni pożądany rozmiar rodziny to dwójka dzieci; system ekonomiczny utrzymuje średnią produkcję przemysłową per capita na poziomie z 1975 roku; nadmiarowe zdolności produkcyjne są wykorzystywane do wytwarzania dóbr konsumpcyjnych zamiast zwiększania poziomu inwestycji kapitałowych w przemyśle powyżej poziomu deprecjacji.
Problem ten zaczął być coraz bardziej intrygujący już nie tylko w środowiskach ekonomicznych, demograficznych, filozoficzno-socjologicznych. Na scenę zaczęto wysuwać coraz to nowe teorie odnoszące się do skutków katastrofy demograficznej. W 1984 roku przywódcy ruchu ekologicznego Arne Naessa i George’a Sessionsa, przedstawili tezę, która brzmiała następująco: „Aby życie pozaludzkie miało odpowiednie warunki do istnienia, musi nastąpić znaczna redukcja populacji ludzkiej. Rozpoczęła się publiczna dyskusja na temat nowego neomaltuzjanizmu. David McNight w swej książce pt. „Beyond Right and Left” stwierdza, że: „stworzenie zdolnego do przetrwania społeczeństwa opartego na humanistycznych wartościach będzie wymagało zahamowania przyrostu demograficznego oraz przyjęcia do wiadomości, że materialne potrzeby człowieka muszą zostać ograniczone”.

Pomimo coraz częstszych opinii na temat słuszności przedstawianych teorii „katastrofy umieralności”, jak przewidywał Malthus, obecnie wielu krajom wysoko rozwiniętym udało się uniknąć „pułapki maltuzjańskiej”, a to głównie za sprawą postępu technologicznego w rolnictwie. Zaobserwowano znaczący wzrost stopy życiowej, spowodowany wzrostem produkcji w szybszym tempie niż wzrost zaludnienia. Nie bez znaczenia były też zaistniałe zmiany kulturowe oraz zwiększenie kosztów posiadania potomstwa.

Uważany za ojca zielonej rewolucji w Indiach Norman Borlaug, podważył teorię Malthusa stwierdzając, iż powodem obecnie panującego głodu jest nic innego jak tylko wojny, ignorancja oraz złe zarządzanie. Podobne teorie wysuwał zajmujący się tematyką populacji i zasobów naturalnych Julian Simon. Twierdził, że człowiek jest jedynym surowcem, co do którego uzasadniona jest obawa, iż może go zabraknąć, natomiast daleko surowcom naturalnym do wyczerpania. Od wielu lat słyszymy o ogólnym spadku współczynnika wzrostu populacji. Jako alarmujący uznaje się również spadek wskaźników płodności.

Bardzo istotne jest, aby uświadomić sobie czym różnią się maltuzjanizm oraz neomaltuzjanizm, od współczesnego neomaltuzjanizmu. Już dzięki przytoczonym przykładom różnych tez głoszonych podczas ostatnich dwustu lat, można zauważyć różnicę pomiędzy maltuzjanizmem a neomaltuzjanizmem, a jest to mianowicie sposób ograniczenia przyrostu demograficznego. O ile zwolennicy maltuzjanizmu proponowali środki „wstrzemięźliwości moralnej”, o tyle neomaltuzjaniści zalecają kontrolę urodzeń. Nowoczesny neomaltuzjanizm jest niestety bardziej ponury oraz pesymistyczny i opiera się bardziej na sposobie postrzegania ludzkości i wiary w nią. Sam Malthus mimo swych zdecydowanych teorii, w dziele „Prawo ludności” pisał: „przyszłe perspektywy dotyczące złagodzenia bolączek płynących z prawa ludności nie są tak różowe, jakbyśmy sobie tego życzyli, (…) bynajmniej nie są też całkowicie zniechęcające i w żadnym razie nie wykluczają stopniowej i sukcesywnej poprawy ludzkiego losu, której racjonalnie oczekiwano, zanim zaczęły się tak modne ostatnio szalone spekulacje na ten temat”. Dzisiejszy neomaltuzjanizm natomiast, mówi o nowych źródłach dysproporcji i niedostatków, wynikających m.in. z kurczenia się zasobów surowców i zanieczyszczenia środowiska. Kładzie również nacisk na prawo do indywidualnej przyjemności i emancypacje kobiet. Emancypacja kobiet natomiast, uważana jest za potężny środek prowadzący do obniżenia przyrostu ludności. Mówi o promowaniu prawa do antykoncepcji, aborcji, sterylizacji, czy homoseksualizmu. Zaczęto mówić o „nowych wzorach rodziny”: pojawienie się tak zwanych rodzin z jednym rodzicem, homoseksualnych, obok tradycyjnych monogamicznych i heteroseksualnych. Pytanie tylko, ile obecny neomaltuzjanizm ma jeszcze cokolwiek wspólnego z teoriami Thomasa Malthusa. Czy „pod przykrywką” tych samych obaw, które kierowały Malthusem, nie doprowadza do rewolucji kulturowej, propagującej nowy system wartości i styl życia.

Podsumowanie
Jak każda śmiała teoria, tak i w przypadku maltuzjanizmu i neomaltuzjanizmu pojawiają się zarówno opinie potwierdzające ich słuszność, jak i je krytykujące. Co innego, gdy pomimo naukowo obalonej koncepcji, z bliżej nie zrozumiałych względów, podtrzymuje się jej poprawność. Trudno krytykować samego Thomasa Malthusa za jego tezy, gdyż w jego mniemaniu miały posłużyć ludzkości, uchronić ją od nieuniknionej (w rozumieniu twórcy) zagłady. Ukierunkował swe teorie w oparciu o znane mu ogólne doniesienia. Niestety nie będąc świadomym postępu cywilizacyjnego, zarówno pod względem rozwoju technologicznego, jak i światopoglądowego ludzi, nie mógł przewidzieć, iż XXI wiek zmagał się będzie ze spadkiem przyrostu ludności.
O ile Malthus’owi nie możemy zarzucić chęci osiągnięcia własnych celów, o tyle poglądy jego następców, przedstawicieli i zwolenników neomaltuzjanizmu, nie są do końca zrozumiałe. Pomimo znajomości najnowszych badań, wskazujących na niepokojący spadek współczynnika przyrostu naturalnego, nadal podtrzymują słuszność programów kontroli narodzin w krajach rozwijających się. Czemu może służyć taki zabieg? Możliwe, iż posiadają sprawdzone dowody potwierdzające katastrofę demograficzną w przyszłości i chcą zmniejszyć skutki tego zjawiska. Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, iż głównym powodem takowego „zachowania” jest chęć ograniczenia napływu ludności z tych słabiej rozwiniętych terenów (państw) kuli ziemskiej, do krajów górujących pod względem rozwoju technologicznego oraz społeczno-kulturowego. O ile pierwszy powód byłby jak najbardziej zrozumiały, o tyle drugi jest przykładem dyskryminacji. Z drugiej jednak strony, taka kontrola urodzeń w krajach ubogich, pogrążonych w nędzy i głodzie, jest czysto „praktycznym” i chyba najmniej problematycznym zabiegiem. Im mniej potomstwa posiadała będzie taka rodzina, tym większe szanse, że będzie się w stanie wyżywić i w choć niewielki sposób zapewnić przyszłość swoim dzieciom. Jednym słowem, widmo katastrofy demograficznej, to woda na młyn dla zwolenników podziału świata na „elitę” oraz „ubogich mieszkańców Ziemi”.

Autor: Pawłowska Sylwia
Studentka V roku biotechnologii na Politechnice Gdańskiej, dyplomantka Katedry Technologii Leków i Biochemii.

Literatura:
[1] Encyklopedia PWN, http://encyklopedia.pwn.pl
[2] Słownik Języka Polskiego PWN, http://sjp.pwn.pl
[3] Arystoteles, Polityka. Tłum. L. Piotrowicz, Księga II, Warszawa 2003;
[4] Thomas Malthus, An essay on the principle of population. Oxford 1798;
[5] Współczesne problemy bioetyki w obszarze regulacji prawnych; Materiały z konferencji zorganizowanej przez Komisję Nauki I Edukacji Narodowej pod patronatem Marszałek Senatu prof. dr hab. Alicji Grześkowiak, 2001;
[6] Margaret Sanger, Family Limitation. New York 1914;
[7] http://www.filozofia.uw.edu.pl/skfm/publikacje/lenin16.pdf
[8] Paul R. Ehrlich, The Population Bomb. 1968. ISBN 1568495870.
[9] David McNight, Beyond Right and Left: New Politics and the Culture Wars. 2005;
[10] Meadows Donella H. i in.,Granice wzrostu, PWE, Warszawa 1973;
[11] Thomas Malthus, Prawo ludności. Jirafa Roja, 2007.